wtorek, 31 stycznia 2017

Chusta pasująca do wszystkiego, no prawie ;)



Od kiedy namiętnie zaczęłam robić na drutach , to za każdym razem przed planowaną podróżą przeżywam lekki stres. Nie jest to żadne reisefieber  , bo tego to już wyzbyłam się jakiś czas temu, ale stres związany z tym co mam dziergać podczas podróży ;)  Pewnie znacie ten problem.  No bo jak to, spędzamy ileś tam godzin w pociągu, samolocie, samochodzie (jeśli oczywiście same nie prowadzimy)  i nie dziergamy ... przecież tak się nie da ;) Każda zakręcona dziewiarka o tym wie.  No więc właśnie, co mam sobie przygotować na drogę,  do dziergania oczywiście, bo do wszystkiego innego to wiem ;) A że ja taka bardziej sweterkowa  jestem, a sweterki wiadomo trzeba mierzyć , więc było nie było, wychodzi na to, że trzeba dziergać szal lub chustę.  


Tę chustę zaczęłam robić jeszcze w zeszłym roku podczas wyjazdu okołoweekendowego do Rzymu. Gdyby ktoś chciał poczytać to zapraszam : KLIK .







Trochę porobiłam w samolocie, bo potem w Rzymie to już czasu nie było .  Wracałam do tej chusty w tak zwanym międzyczasie, czyli między jednym sweterkiem  a drugim. Zaczęłam ją robić z włóczki Malabrigo Sock w kolorze Dewberry, ale później dołączyłam  Candombe i Aniversario, włóczki które zostały mi po innych projektach.



Moja radosna twórczość zapędziła mnie w kierunku wariacji na temat wzoru tkanego  i chwostów. Chusta wyszła taka trochę raz na ludowo, ale wolę trzymać się wersji, że w stylu etno czy boho ;)














Ta paleta kolorów, szczególnie z Aniversario i Candombe , pasuje  do większości moich dziergadeł i nie tylko.















Na zdjęciu powyżej od góry : czapka Ekskluzywna Menelka  KLIK , niżej prezentowana chusta, niżej sweterek z Aniversario KLIK , niżej sweterek z Candombe  KLIK   i na samym dole sweterek o wdzięcznej nazwie Kyoto KLIK .


Mam jeszcze zaległości w pokazaniu dwóch sweterków, chusty (oczywiście podróżnej), szala (który dziergałam z meksykańskimi przygodami) , że już o czapkach przez grzeczność nie wspomnę.


To może aby nie być gołosłowną mała zajawka.









Jak zmuszę koleżankę Gosię aby mi porobiła trochę zdjęć w moich sweterkach, to wrzucę. No przecież nie mogę pokazywać sweterków tak na płasko .

Gosiu  :* :* :*  dziękuję Ci za te zdjęcia i z poprzedniego posta .





38 komentarzy:

  1. Zbiór całkiem, całkiem:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się tak zastanowić, bo zbiór sweterków zrobionych na przestrzeni całego roku ;) ale najważniejsze, że pasują do siebie.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Oj tak, co tu by z sobą w podróż zabrać......u mnie dylemat samochodowy, niby łatwiej bo i pół bagażnika można zabrać ;))) ale obowiązkowo są dwie: ta na której szybkim ukończeniu najbardziej mi zależy i taka, którą dziergać można w ciemności :)))

    Lubię tę Twoją chustę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzierganie w ciemności jeszcze przede mną ;))) jeszcze takich doświadczeń czy też raczej przygód nie miałam ;)))
      Też lubię moją chustę i odkąd ją skończyłam to codziennie jest w użyciu, nawet kot ją lubi :)))

      Usuń
  3. Czy nazwiemy ją etno czy też ludowa - równie śliczna jest. Chwościki uwielbiam jako niezwykle dodające urody i optymizmu. Bo widział kto kiedy smętny chwościk? I nawet śniegu trochę masz pod stopami. I fajny rękaw (ten w samolocie) :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwościki pierwszy raz robiłam i tak mi się spodobały, że obawiam się iż za chwilę wszystko nimi przyozdobię , a na pewno moje chusty ;)))
      A rękaw to od sweterka z Noro, który pokazywałam w marcu zeszłego roku, w poście "Zmieszane, nie wstrząśnięte".
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  4. Chusta fantastyczna, sweterki rownież i czapki także bardzo mi sie podobają. W zupełności rozumiem podróżnicze dylematy Dziewiarki. Sama bardzo dużo dziergam podróżując jako pasażerka i nie wyobrażam sobie jechać i totalnie nic nie dziergać. Na ogół zabieram tzw. robótkę telewizyjną - wówczas mogę podziwiać to, co dzieje się za oknem. Dołączam się także do prośby Knitologa skierowanej do Gosi - Małgorzato zrób zdjęcia mojej dziewiarskiej bratniej duszy, bo jestem ciekawa co ma do zaprezentowania jeszcze!!!! Nie ukrywam, że czekam na kolejny fotoreportaż z Meksyku!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tak jechać i nic nie dziergać, totalnie bez sensu ;))) Też nie potrafię oglądać filmu w TV i nie robić jednocześnie na drutach, nawet jak film fantastyczny to samo oglądanie bez drutów jest moim zdaniem bezproduktywne ;))))
      Gosiu, czytasz to ? :)))))))
      No właśnie ... o podróżach muszę coś napisać, bo w końcu tytuł bloga do czegoś zobowiązuje :P

      Usuń
  5. Piękna ta Twoja międzyczasowa chusta. Pasuje do wszystkiego ..... takie lubię najbardziej. Niezły zestaw udziergałaś, podziwiam:) i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Wychodzi na to, że robiłam ją prawie rok ;) Taki długofalowy projekt, albo bardziej swojsko "zapchajdziura" , bo jak nie miałam co robić , to robiłam tę chustę. Dobrze, że mi się te pasujące do niej sweterki w międzyczasie nie zniszczyły ;)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Ciekawe. Kiedy ostatnio leciałem, zabrano mi niegroźną butelczynę z wodą, a tu na pierwszym zdjęciu widzę osobę uzbrojoną w dwa (zapewne zatrute) szpikulce i garotę! Możesz mi wyjaśnić, jak można się z czymś takim dostać na pokład i czy ten samolot doleciał w końcu do Rzymu? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do samolotu zawsze zabieram druty bambusowe lub drewniane i jeszcze nigdy nie miałam z tym problemu, a latałam z drutami naprawdę wiele razy. Może zamiast butelczyny zabieraj na pokład druty lub szydełko ;)))
      Koleżanka Wratiska w komentarzu do Twojego komentarza (przy poście "Jak podrasować zniszczony sweterek") napisała, że chłopak z Podlasia to powinien mieć w genach szydełkowanie.

      Usuń
    2. OK. Następnym razem zabiorę do samolotu AK-47 z drewna akacjowego. Jak mnie zatrzymają, to powiem, że to Ty mi kazałaś! :)))) PS. W genach, to my mamy ... coś tam zawsze mamy!

      Usuń
  7. Chusta "podróżna"śliczna,chwościki są urocze.Proste chusty są chyba najlepsze na podróż.Ja niestety zwykle za kierownicą,jedynie na promie (bo stosunkowo często zdarza mi się płynąć)mogę sobie na jakieś drutowanie pozwolić.Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie pomyślałam, że mam dwie chusty "podróżne" i dwa szale też "podróżne". Lubię je bardzo, bo mi się właśnie z tymi podróżami kojarzą :) No , za kierownicą to rzeczywiście się nie da, chyba , że w korku, ale to już sport ekstremalny ;)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Fajnie mieć taką skoordynowaną garderobę, nie musisz się zastanawiać, co do siebie pasuje! *^v^*
    O, z zapowiedzi widzę, że nie tylko ja miałam ochotę na koralowy sweterek! ^^*~~
    A wpuścili Cię tak do samolotu z drutami? Ja się zawsze boję, że nie pozwolą i co ja zrobię z zaczętą już robótką przy bramce, kiedy duży bagaż już dawno pojechał do luku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam już wyżej w komentarzu u Wojciecha, że zawsze zabieram druty bambusowe lub drewniane , oczywiście na żyłce. Jeszcze nigdy nie miałam problemu aby z nimi przejść, a dużo razy już latałam z drutami. W poście "Missoniowy zawrót głowy, czyli rzecz o latającym szaliku" opisałam przygody szalika w Indonezji i tam w ciągu 2 tygodni leciałam 14 razy :) przesiadając się w drodze do/z Indonezji i tam na miejscu po wyspach. W różnych miejscach latałam z drutami tanimi liniami lotniczymi , dużymi i znanymi liniami, a także lokalnymi azjatyckim (w tym ponoć najgorszą linią na świecie;)) i naprawdę nigdy nikt mnie nie zaczepił. Ale ZAWSZE MAM DREWNIANE lub bambusowe i owijam je tak robótką. Spinkę do włosów mi zabrali ale drutów nie ;)))

      Usuń
    2. Co wcale nie znaczy, że kiedyś mnie nie złapią za "przemyt" drewnianych drutów i wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębami ;)))

      Usuń
  9. Niebieskości łączone z poszarzałą zielenią wyraźnie Cię lubią :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze do niedawna takie kolory omijałam szerokim łukiem, bo myślałam, że one nie dla mnie . Człowiek się całe życie uczy ;)))

      Usuń
  10. Swietna chusta. Ja caly czas na etapie planowania menelki. Na usprawiedliwienie podam po prostu pracowanie.
    Dalas rade wejsc na poklad samolotu z drutami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :) Wchodzę do samolotu bez problemu, bo zabieram druty drewniane lub bambusowe. Wyżej, w odpowiedzi na komentarz Brahdelt, więcej o tym piszę.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  11. Grunt to nie marnować czasu ;)Ja już od dłuższego czasu nie oglądam telewizji bez drutów.
    Chusta piękna, a i cała kolekcja bardzo imponująca. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie potrafię oglądać TV bez drutów, na dokładkę druty mnie uspokajają , więc przy TV bardzo pomagają ;)))
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Kolekcja imponująca z pięknie dopasowanym kolorami to bardzo ułatwia dopasowanie garderoby chusta ma piękne kolory, druty już parę razy udało mi się przewieźć w podręcznym bagażu ale nie miałam odwagi wyjąć je w samolocie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby to jeszcze dało radę szybciej dziergać, to można by sobie całe zestawy porobić ;)
      No co Ty ?... nie miałaś odwagi ? Ja już się nie wstydzę dziergać . Wcześniej miałam z tym problem, ale teraz tylko bawią mnie czasami miny innych ludzi, gdy widzą moje druty ;))))

      Usuń
    2. Nie dziergałam w samolocie bo bałam się że stewardesa zabierze mi druty jako narzędzie ostre

      Usuń
  13. Piękna kolekcja:) Ja jednak w podróż zabieram książkę bo druty kiedyś połamałam:( pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak długa podróż samolotem to książkę też mam, ale np. w samochodzie nie mogę czytać, bo mi błędnik wariuje.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  14. Ja nawet często zabieram ze sobą jakieś dwie robotki - jedna do dziergania w dzień, jedna jakaś prosta - do bezwzrokowego dziergania w nocy (szczególnie zimą, kiedy dni są zdecydowanie za krótkie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie umiem po ciemku robić, muszę jednak od czasu do czasu zerkać ;)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  15. Ależ u ciebie piękne kolory! I wszystkie w jednej tonacji. Cudnie. Mam zawsze ten sam problem, ale za to później sporo chust i szali. Czasem je sobie zostawiam, częściej prezentuję bliskim i dalekim. Na drutach mam teraz bardzo długą i prostą robótkę, co oznacza, że trzeba poszukać nowego celu podróży:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz !!! Na to nie wpadłam, aby sobie podróż pod robótkę organizować :) Fantastyczny pomysł ;) W końcu teraz podróże tematyczne , takie z przesłaniem są na topie :)))

      Usuń
  16. Z tej przyczyny, że mieszkam na końcu świata i wszędzie mam daleko, to zawsze mam na podorędziu torbę z włóczką i drutami, bo jechać osiem godzin w jedną stronę i nie dziergać to przecież grzech, także doskonale Cię rozumiem:))) Chusta wcale nie taka prosta, chwosty świetny pomysł i do ilu swetrów Ci pasuje:))) Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mieszkam na drugim końcu świata ;) ale to nic ... jest szansa, że będziemy mieszkały w jednym mieście, jak nasze miasta przyłączą do Warszawy ;)))))
      Chusta ma ciekawy wzór, taki trochę tkany ale nie do końca, właśnie mi koleżanki powiedziały, że powinnam wrzucić bardziej wyraźne zdjęcia aby to pokazać. Może po okazji następnego posta wrzucę.
      Pozdrawiam z drugiego końca ;) Cieszę się, że wpadłaś :)

      Usuń
  17. Piekne udziergi! Ja latalam tanimi liniami w UK i do Polski z drutami metalowymi, zawsze w robotce, choc ostatnio mialam nawet zapasowe krotkie druty w innych rozmiarach w kosmetyczce i gdy pokazywalam je podczas kontroli to machali reka na nie. Nie wiem, jak byloby w innych liniach lotniczych, ale EasyJet, Ryanair, Flybe toleruja nasze szalenstwo. Tyle ze metalowe mam krotkie CG, sa moze na tyle krotkie, ze nie wadza nikomu... Z bambusowymi lecialam do Hiszpanii, przeszlam kontrole bez problemu.
    A na podroz zawsze obowiazkowo druty i aktualna robotka w lapkach, czytanie tez mi odpada z powodu blednika. Po ciemku tez juz dziergalam, ale ostatnio wpadlam na pomysl uzycia tzw czolowki- lampki na gumach zakladanej na czolo- spisala sie znakomicie w nocnym dzierganiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja myślę, że to po prostu od ludzi zależy, czy nas przepuszczą czy nie. Pewnie nie mają żadnych wytycznych co do drutów , bo tworząc takie przepisy, co wolno przewozić a co nie, nikt nie wpadł na to, że ktoś w tych czasach jeszcze na drutach robi ;)))))) A to my, szalone dziewiareczki, proszę bardzo ... dziergamy i to wszędzie :))))
      W samochodzie też czytać nie mogę, w samolocie owszem, ale... no właśnie, jeszcze jest jedna rzecz. Jak robimy na drutach to możemy rozmawiać z naszymi współtowarzyszami niedoli ;) a przy czytaniu już nie. W każdym razie ja nie umiem ;)))

      Usuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń