wtorek, 29 marca 2016

Cousteau i sweterek z Madelinetosh.



To, że firma Madelinetosh potrafi tworzyć kolorystyczne cuda ze swoimi włóczkami, to chyba każda dziewiarka wie.  Uwielbiam te kolory i ręcznie farbowane włóczki. Jednym z moich kolorystycznych odkryć jest włóczka Tosh Merino Light w kolorze Cousteau.  Nazwa pewnie się wzięła od nazwiska słynnego oceanografa Jacques'a-Yves'a Cousteau, no bo jakżeby inaczej. Kolor rzeczywiście oceaniczny.




 

Sweterek robiłam na drutach 3,5 mm , chociaż producent zaleca mniejsze.  Gdzieś wyczytałam, że włóczki, które są singlami mają tendencje do mechacenia  i filcowania, więc lepiej robić mniej zbitą dzianinę.  Ja robię bardzo luźno, tak więc w trakcie roboty wydawało mi się, że trochę przesadziłam z tymi drutami, że jednak trzeba było robić na mniejszych.  Ale po praniu włóczka nabrała puszystości i te trochę za duże oczka ładnie się wypełniły.



 
 
 

 
 
 



Poszalałam trochę z warkoczykami ;) zrobiłam je przy raglanie i pociągnęłam dalej w dół sweterka.
Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności ;) ładnie mi się to zeszło.








Troszkę inspiracji morsko-oceanicznych, w końcu nazwa Cousteau do czegoś zobowiązuje;)












 



Na koniec chciałam jeszcze pokazać babkę z poprzedniego postu, tym razem w świątecznej odsłonie.
W formie małych babeczek ciasto zagościło  na blogu Brahdelt . Bardzo mi miło z powodu tych gościnnych występów:) 






I sweterek, który będzie bohaterem następnego odcinka :)


 

poniedziałek, 21 marca 2016

Przepis na babkę, która nie wygląda, a smakuje.



Jako że Święta Wielkanocne za pasem, to chciałam podzielić się z Wami moim przepisem na babkę, która nie wygląda, a smakuje :)


No co?... Przecież mówiłam, że nie wygląda :)



Babka ta  zawsze jest hiciorem w moim domu, piekę ją od bardzo dawna.


Składniki:

1. szklanka mąki pszennej
2. pół szklanki mąki ziemniaczanej
3. szklanka cukru
4. kostka margaryny
5. 4 jajka
6. łyżeczka proszku do pieczenia
7. cukier waniliowy i/lub olejek zapachowy
8. opcjonalnie wiórki kokosowe (ok. 6 łyżek)


Wykonanie:

1. Wszystkie składniki mieszamy w mikserze (lub w czy tam kto chce).
2. Formę na babkę nacieramy tłuszczem (resztką z papierka po margarynie, masłem lub nawet olejem) i możemy troszkę posypać bułką tartą (wtedy łatwiej wyciągnąć babkę z formy).
3. Pieczemy około godziny w 185 st. (do suchego patyczka).






Zawsze wyrasta z taką górką, którą ścinam, aby można było ją wyłożyć równo na talerz.





Ja do tej babki od bardzo dawna zawsze dodaję wiórki kokosowe. Robię to na oko, ale myślę, że tak ok. 6 łyżek (nie mniej). I taka wszystkim bardzo smakuje. Jeśli ktoś nie przepada za wiórkami, to oczywiście może z nich zrezygnować. Kiedyś eksperymentowałam z tą babką i dodawałam  trochę maku (była wtedy taka "piegowata") lub skórkę pomarańczową.
Gdyby komuś przeszkadzało, że babka "nie wygląda" to może ją polać polewą czekoladową lub posypać cukrem pudrem. Ja na święta zawsze ją ładnie "przystroję" , ale na co dzień to raczej nie zdążę ;)






Jeśli komuś nie będzie smakowała moja babka to bardzo proszę o komentarz ;)

Reklamacje będą przyjmowane ;)

czwartek, 17 marca 2016

A ja Riva, ja Riva...



"A ja Riva, ja Riva, portki se dre, portki se dre..." - to słowa polskiej, prześmiewczej wersji znanej piosenki.
W oryginale trochę to lepiej brzmi " Ay arriba y arriba, por ti sere , por ti sere" (dzięki Wratiska:))

Tak mi się ta polska wersja  przypominała jak dziergałam sweterek z Rivy :)





Sweterek zrobiłam  prościutki,  włóczka tak kolorowa, to stwierdziłam, że nie ma co kombinować. Robiłam na drutach 4,5 mm od góry. Rękawy poza linią łokcia nie zwężałam , bo chciałam aby były tak lekko rozszerzane.







Włóczka Riva, z firmy Lang Yarns, ma w składzie bawełnę i akryl, za którym nie przepadam, ale tutaj mi zupełnie nie przeszkadza.










Kolory sweterka mogą co niektórym kojarzyć się  z włoską pizzą ;)





Ale mogą też bardziej kulturalnie ;) z posągiem Heraklesa.



Takie trochę nietypowe spojrzenie;)


Albo z fragmentem mozaiki lub arrasami z Muzeum Watykańskiego.






A najbardziej mi się kojarzą z Ogrodami Watykańskimi i z Koloseum.






Na koniec jeszcze mała zajawka tego, co obecnie dziergam, a może raczej powinnam napisać -  mojego nowego projektu, zawsze to lepiej brzmi ;)





I znów mamy z Makunką takie same sweterki,  "takie same ale całkiem inne" .




niedziela, 13 marca 2016

Gdzie wyjechać na weekend w marcu ?



Zapowiadałam , że będzie cykl o weekendowych wyjazdach ? No to się staram :)
Czyli , gdzie wyjechać na weekend w marcu i dlaczego do Rzymu ?






U nas w marcu pogoda taka sobie, jeśli czekamy z utęsknieniem na wiosnę, to proponuję krótki wypad do Rzymu. W Rzymie o tej porze troszkę ładniej, pogoda słoneczna, 14-16 stopni. Można liznąć troszkę wiosny.  Jeśli chcemy zwiedzić Rzym to moim zdaniem jest to najlepsza pora, jest ciepło , ale nie upalnie i nie ma tłumów.  Turyści w Rzymie są o każdej porze roku, ale latem podejrzewam, że jest ich najwięcej.  Nawet teraz w marcu też były kolejki do zwiedzania najbardziej popularnych miejsc, więc wolę nie wiedzieć jak tam jest latem ;).


Jak dojechać?



Myślę, że najlepiej polecieć tanimi liniami lotniczymi www.ryanair.com lub www.wizzair.com Szybko i tanio.  Ja za bilet w dwie strony zapłaciłam trochę ponad 200 zł i uważam, że jest to naprawdę dobra cena jak na lot do Rzymu.  Opowieści o biletach za kilka złotych można między bajki włożyć , owszem kiedyś się zdarzały, ale to se ne wrati ;) .  Niskokosztowe linie lotnicze latają na lotnisko Rzym Ciampino i stamtąd w 40 min. możemy się dostać do centrum miasta (Stazione Termini).  Można przez internet kupić bilet na autobus do centrum przez stronę www.teravision.com (bilet w dwie strony kosztuje 8 euro).  Ale na miejscu okazuje się , że do tych autobusów jest duża kolejka i czasami trzeba poczekać na następny kurs  30 min.   Na parkingu przed lotniskiem stoi całkiem sporo autobusów z innych firm też oferujących przejazd do centrum.  Na lotnisku można kupić bilet na autobus z firmy www.romeairportbus.com  ( cena w dwie strony 7,90 euro) , ale co najważniejsze do tych autobusów nie ma kolejki.  Do zakupionego biletu dostajemy rozkład jazdy , tak więc można sobie zaplanować o której godzinie mamy wyjechać w powrotną drogę.


Gdzie nocować ?

W zasadzie korzystam z noclegów wyszukanych na www.booking.com . Wiem, że istnieje dużo różnych stron ale ja z nich jeszcze nigdy nie korzystałam więc nie mam doświadczeń.  Jak szukałam noclegu w Rzymie to spotkała mnie miła niespodzianka. Okazało się, że nocleg w Rzymie, w centrum (na 4 doby na 2 osoby) w hotelu wraz ze śniadaniem kosztuje mniej, niż nocleg w Barcelonie (przy tych samych założeniach) w hostelu bez śniadania. Taka ciekawostka przyrodnicza ;).



Co zwiedzać ?

O ... i tu jest duży problem, powiem nawet, że bardzo duży ;) , bo atrakcji w Rzymie jest tyle, że nawet miesiąc byłby mało.  Trzeba się zdecydować czy chcemy zobaczyć jak najwięcej w te 3-4 dni, czy też chcemy potraktować pobyt tak bardziej "lajtowo". I tak źle i tak niedobrze ;)
Jeśli chcemy zobaczyć jak najwięcej to warto się zastanowić czy nie przyda nam się tzw. Omniacard  . Proponuję zajrzeć na stronę i przeanalizować www.romeandvaticanpass.com . Karta wydaje się stosunkowo droga ale jeśli planujemy intensywne zwiedzanie to może warto. W cenie karty mamy też transport środkami komunikacji miejskiej i tzw. Bus Tour, czyli przejażdżkę turystycznym autobusem z przystankami w najciekawszych miejscach.
 Przydatne strony www.romapass.it , www.turismoroma.it  , www.omniavaticanrome.org. , www.operaromapellegrinaggi.org .
 Jeśli chodzi o transport publiczny to Rzym ma bardzo proste rozwiązanie, a mianowicie jeden bilet na różne środki transportu. Bilet czasowy ważny 100 min. upoważnia do 1 przejazdu metrem i dowolnej liczby przejazdów tramwajem lub autobusem . Można też kupić bilet jednodniowy za 7 euro lub trzydniowy za 18 euro.
 Polecam bardzo dobrą stronę www.rzym.it  (po polsku) , gdzie można znaleźć dużo informacji m.in. na temat cen biletów do różnych obiektów.


Fontanna di Trevi


Schody w Muzeum Watykańskim

Koloseum

Zamek Świętego Anioła

Bazylika Św. Piotra

Wnętrze San Giovanni in Laterano

Ogrody Watykańskie




Co jeść ?

No to jest jak gdyby oczywiste ;)  pastę , pizzę i lody :)

Pasta z truflami, pychota :)

Tiramisu

Panna cotta





Jak widać można zrobić duże oczy na widok wielkości pizzy;)



Takie tam małe uwagi:

Czym więcej razy jestem we Włoszech, tym bardziej nie rozumiem na czy polega strajk włoski;)
Pan w biurze 40 min. wydawał nam wykupioną wcześniej przez internet Omniacard , pan chodził, oglądał potwierdzenie zapłaty, spoglądał w komputer, poszedł nawet do szefa (chyba), znowu popatrzył w komputer, pocmokał, pomyślał (chyba) i wydał dwie karty. Zajęło mu to 40 min. Pani obok w tym czasie obsłużyła 3 klientów (no też szału nie było, ale jednak...).  Nie chcę nawet sobie wyobrażać jak to wygląda w szczycie sezonu.  No więc jak wygląda ten strajk włoski? Można jeszcze wolniej pracować ?
Na placu przed Bazyliką Św. Piotra jak zwykle barierki ale nigdzie nie ma żadnych informacji jak przejść, gdzie wejście, gdzie wyjście, ludzie chodzą w kółko, błądzą a panowie z obsługi stoją zadowoleni.  Przy wykupie Omniacard i Romapass przysługuje wejście do Bazyliki bez kolejki ale informacji gdzie można przejść też brak . Jedyna informacja to gdzie dać na mszę i to w języku polskim.  Nigdzie, w żadnym obiekcie,  nie widziałam tabliczek "kierunek zwiedzania".  A już najlepszym kuriozum były tablice wskazujące wejście do Forum Romanum . Tablice owszem były ale nie wskazywały dobrego kierunku o czym można się było przekonać po pokonaniu ok. 100 m pod górkę.  Droga kończyła się wejściem do małego kościółka i placem na którym zawracali skonsternowani turyści i jeden drugiego  pytał o drogę :) W marcu było to zabawne, ale w miesiącach letnich przy upałach to chyba takie zabawne nie jest.  Na terenie Forum Romanum też brak jakichkolwiek informacji, obserwowałam jak pan na wózku inwalidzkim podjeżdżał pod górę ok.100 m aby się przekonać, że dalej już przejścia nie ma.  No ale... chyba trzeba mieć taki południowy luz aby to zrozumieć. 


Takie tam małe dygresje, nie żebym narzekała, cudnie było...:)
Może jeszcze coś napiszę o Rzymie.