Lubicie czekoladę ? Wiem, wiem ... głupie pytanie ;)
Ja, jako miłośniczka czekolady i sweterków piórkowych , postanowiłam połączyć dwa w jednym .
Zrobiłam sobie czekoladowy piórkowy , na dokładkę w salsie meksykańskiej ;)
Czekoladowy powstał z włóczki Mohair Lux połączonej z cieniutką, błyszczącą włóczką zakupioną w Meksyku, na targu indiańskim.
Gdyby ktoś chciał poczytać o tym jak mnie włóczka w Meksyku znalazła, to tutaj KLIK .
Kupiłam cztery motki, w kolorach jak na zdjęciu poniżej. Każdy z motków ważył niecałe 80 g . Ile metrów ? Nie wiadomo, tak więc robiłam sweter z duszą na ramieniu, bo nie miałam pojęcia czy mi tej meksykańskiej "salsy" wystarczy. Wystarczyło, mało tego zostało jeszcze ok. 25 g , waga kuchenna czasami naprawdę się przydaje ;).
Oto co mi wyszło :
Dane techniczne:
włóczka: Mohair Lux przerabiany razem z cieniutką meksykańską niteczką
zużycie: 4,5 motka Mohair Lux i ok. 50 g błyszczącej niteczki
druty: 3,5 mm
wzór: Knitolog w podróży
Jestem niezmiernie dumna ;) z tego jak mi się udało wyprofilować dekolt. Wreszcie jest ładny łuk i dobrze leży. Wykończenie to tzw. dekolt wrocławski, opis wykonania tutaj KLIK .
Jako , że w tytule posta pojawiła się czekolada, to poniżej zdjęcia z plantacji kakaowców .
Zdjęcia zrobiłam na Kubie.
Tak wygląda dojrzały, przecięty na pół owoc kakaowca. Poszczególne nasiona otoczone są białym miąższem , który można jeść. W smaku podobny do liczi.
Poszczególne nasiona można z łatwością oderwać.
Tutaj miąższ już lekko przegnity.
Lekko wyschnięte nasiona.
Nasiona kakaowca są prażone i potem oczywiście mielone.
Aby zobaczyć dalszy etap wykorzystania nasion kakaowca musiałam pojechać do Meksyku ;)
Następne zdjęcia już z fabryki czekolady w Meksyku.
Tutaj nasiona kakaowca z dodatkami w postaci migdałów , cynamonu . |
Ale czekoladę wypiłam dopiero w Barcelonie ;)
No dobra, wiem , że mam głupią minę, ale zdjęcia z czekoladą i mądrą miną nie mam ;) |
Ale chyba nie macie mi tego za złe.
Nie mam za złe ...... z przyjemnością wszystko przeczytałam i obejrzałam. Przyjemne z pożytecznym :) Piekny sweterek i świetne połączenie. Dekolt na medal:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak pomyślałam, że czekolada jest zawsze mile widziana , bez względu w jakiej postaci by była ;)
UsuńPozdrawiam Cię Krysiu serdecznie :)))
Wyszedł Ci taki zwyklak z odrobiną pikanterii - bardzo przyjemnie się na to patrzy (stylówa w całości też mi się podoba).
OdpowiedzUsuńCzekoladę uwielbiam, najlepiej taką 80%, a pod kakaowcem miałam okazję śniadać w Afryce (na Wybrzeżu Kości Słoniowej, zanim wszystko popsuła tam wojna - to afrykański potentat kakaowo-ananasowo-kokosowy ;-)
Rzeczywiście "zwyklak z odrobiną pikanterii" , bo ta dodatkowa nitka daje tylko taki lekki błysk i to jeszcze w kolorze brązowym. Na zdjęciach słabo to widać. I moją stylówę też słabo widać, niestety, tym bardziej mnie cieszy, że zauważyłaś ;)
UsuńAch ... śniadanie w Afryce, to jest to co lwice lubią najbardziej ;)))
Ładny piórkowy ale wybieram kakao w wersji czekoladowej:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja czekoladę w czekoladowym piórkowym ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Sweterek jest liczny. Bardzo podobają mi się zdjęcia na tle ceglanego budynku - gdzie zrobiłaś te zdjęcia dokładnie? ścianę z graffiti rozpoznaję. Sweterka zazdrościć nie będę, ale za to pozazdroszczę pobytu na Kubie i w Meksyku, a w Barcelonie zapewne też wypije kiedyś dobrą czekoladę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakie masz pomysły na pozostałe złote niteczki. pozdrawiam serdecznie :)
To jest budynek Muzeum Architektury we Wrocławiu, tak mi pasował do sweterka ;) Na czekoladę do Barcelony to też bym się jeszcze wybrała, może wyskoczymy razem :) Na niteczki pomysły mam , a jakże... tylko kiedy to przerobić ;) bo pudła z włóczkami coraz grubsze :P ale Ty chyba znasz ten problem ?
UsuńWspólny wypad do Barcelony na czekoladę - namówiłaś mnie.
Usuńpudła z włóczkami, pełne szuflady boskich i kolorowych włóczek - tak znam ten problem dziewiarski - za dużo włóczek i za mało czasu. Pomysłów wiele - na pewno jutro zdążymy coś dziergnąć :):)
Po czekoladzie pójdziemy na CAVĘ ;)
Usuńw peirwszym zdaniu miało być - sweterek jest śliczny. nie może być liczny bo ma go TYLKO KNITOLOG :)
OdpowiedzUsuńMoże te meksykańskie dziewczyny z targu sobie takie wydziergały, kto wie ...
Usuńna 100% sobie takiego nie wydziergały :)
UsuńKupiłam czekoladę na cześć Twojego posta (no dobra, miałam chęć, ale post przechylił szalę). Nawet ta jak w kokonie wygląda pysznie. Przegniła trochę mniej. Niteczki cudne, sweterek też, ale jaki masz śliczny notesik, czy książkę! Bardzo prześliczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS. Dekolt chyba muszę odgapić, bo fajny.
Wiedziałam, wiedziałam !!! , że Ty dostrzeżesz tę książkę :) To są "Dramaty" Szekspira , wydane w 1881 roku w Barcelonie (po hiszpańsku) . Książkę kupiłam w Hawanie, na stoisku ze starociami :)
UsuńCudna książka, tak lubię jak sobie leży i mogę na nią popatrzeć :)
Smacznej czekoladki Ci życzę :)
No i teraz mnie zazdrość zżera, Szekspir po hiszpańsku musi cudny być. Pomyziaj ją w moim imieniu po grzbiecie i po tym różku sfatygowanym. :)
UsuńJa nabrałam niedawno chęć na Kubusia Puchatka po niemiecku, to dopiero może być czar i chyba sobie kupię, jak będzie okazja.
Dziękuję. Papierek tylko się ostał. :)
I jeszcze chciałam tylko dodać, że te maszyny nieco zużyte. :D Od razu mi się przypomniały moje wizyty w fabryce czekolady i czekoladowych wafelków - wszystko było w czekoladzie, nawet przewody. A jaki zapach. :D
OdpowiedzUsuńBo to bardziej taka manufaktura była a nie fabryka. Obok był sklep z czekoladą i dodatkami. Można było sobie zamówić kakao z różnymi dodatkami i to mielili na życzenie klienta. W takiej prawdziwej fabryce czekolady to jeszcze nie byłam :(
UsuńSuper taki sklep.
UsuńNie wiem na ile prawdziwa, w Wedlu między innymi bywałam z racji służbowych. Najsliczniej się zawijają w liczne sreberka i to wcale nie świstakiem a maszyną. Moglam patrzeć i patrzeć. :)
No nie wszyscy mają takie szczęście, bo ja z racji służbowych to bywałam w zakładach garbarskich :( , na szczęście tylko raz w miesiącu . Pachniało tam zdecydowanie inaczej niż w fabryce czekolady ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, ale się narobiło ... Czajka po czekoladę pobiegła, Ty też , a ja biedna o suchym pysku, bo czekolady w domu brak, a teraz to już trochę późno aby gdzieś się udać :(
UsuńJutro sobie kupię i zjem w czekoladowym sweterku, albo chociaż się do niego przytulę :P
Matko z córką!!! jakiego byka wsadziłam....to wszystko wina nadmiernego spożycia czekolady.....albo raczej pory nieprzyzwoicie późnej.
UsuńMasz rację lepiej zostaw to na jutro :)
Sorry, że dopiero teraz, ale musiałam pójść po czekoladę :) gorzką z skórka pomarańczową, takiej mi ochoty narobiłaś :) Bo mi się ten Twój sweterek tak kojarzy, a jeszcze jak się naoglądałam takich smakowitych zdjęć i Ciebie nad tą filiżanką, to wybacz, ale musiałam!
UsuńZresztą stwierdzam autorytatywnie, że sweterek w naturze jeszcze piękniejszy i bardziej czekoladowy i bardziej smakowity jak się do niego poprzytulać można i dekolt ma świetny!
Zgadzam się z Czajką, że kakao smakowite w każdej postaci, może poza sfermentowaną.....i okładka książki śliczna, stylowa...pasuje do takiej kobiety :)
I w sumie to ten kakaowiec to taki judaszowiec, tez z pnia mu kwiatki wyrastają :)
Znalazłam czekoladę :) i to taką do picia. Teraz sobie piję i czytam cudne komentarze a za oknem słoneczko. Wiosna pełną gębą :))) Miłego weekendu Wratisko :)))
UsuńWidziałem kiedyś dokument o tym, jak wyrabia się kokainę w dżunglowym laboratorium. I to jest jeden z powodów, dla których nie jestem zainteresowany konsumpcją tejże:)) Po Twoim fotoreportażu zrobię sobie także odpoczynek od czekolady. Morał z tego taki, że nigdy nie powinno zaglądać się za kulisy w miejscach, gdzie powstaje coś, co potem tak ładnie prezentuje się na półkach :))))))
OdpowiedzUsuńTo, że nie jesteś zainteresowany konsumpcją kokainy, to mogę ostatecznie zrozumieć ;) ale , że czekoladę sobie odpuścisz, to już nie. Dziewczyny, po obejrzeniu zdjęć, nabrały ochoty na czekoladę, a Ty wręcz przeciwnie. Mężczyźni są jacyś inni ;)
UsuńPo prostu jesteśmy zdecydowanie bardziej wrażliwsi :)))))
UsuńI tu się mylisz (w pierwszym zdaniu wpisu) , bo mam koleżankę, która nie lubi czekolady i zawsze wszystkich tym wprawia w wielkie zadziwienie!... ^^*~~
OdpowiedzUsuńJak spojrzałam na pierwsze zdjęcie, to myślałam, że sweter będzie wielokolorowy, pasiasty może?... *^v^* Ale jest tak przytulnie czekoladowy, mniam!
Bardzo nietypowa ta koleżanka ;)
UsuńTe zakupy włóczkowe w Meksyku były dosyć spontaniczne i potem się zastanawiałam co by tu z takich kolorowych, błyszczących niteczek wydziergać. Na szczęście okazało się, że nitki w jednym motku całkiem sporo, na cały sweter wystarczyło i jeszcze zostało. Nie musiałam kombinować z innymi kolorami.
Ja też nie przepadam za czekoladą:)))) ale za Twoimi bluzeczkami tak:)) muszę spróbować zrobić dekolt wrocławski, fajnie wygląda
OdpowiedzUsuńOch, miło mi bardzo, że moje bluzeczki przypadły Ci do gustu :)))
UsuńDekolt wrocławski wbrew pozorom ,nie jest taki trudny. Jak mi wyszedł to Tobie też wyjdzie :)))
Tez jestem pod wrazeniem ladnego wykroju tego dekoltu- i nie ma w nim rzedów skróconych? Bo one staly sie jakos tak same z siebie, moim Waterloo.
OdpowiedzUsuńSweterek piekny i reszta tez slicznie sie uklada na Modelce :)
I oczywiscie ten sentyment poprzez material na niego, polaczony z wspomnieniami z bardzo kolorowej tamtej podrózy.
Nie ma rzędów skróconych. Sweter robiłam od góry i formowałam dekolt dodając oczka po jednej i po drugiej stronie. Rzędy skrócone jeszcze przede mną, nawet ich nie próbowałam. Chociaż nie , jednak robiłam ... w pięcie skarpetkowej korzystając z filmików Intensywnie Kreatywnej na youtubie . Ale nic nie pamiętam ;) Dobrze , że mi przypomniałaś, muszę spróbować.
UsuńDziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)
I część o sweterku, i część o czekoladzie - super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Tak próbuję połączyć moją pasję do dziergania z pasją do podróżowania ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Piękny sweterek, mogę podpytać czy masz już pomysł na pozostałe 3 meksykańskie włóczki? Ot ciekawość mnie wzięła ;) I bardzo dziękuję za "czekoladową wycieczkę" ;)
OdpowiedzUsuńTe zakupy to był całkowity spontan ;) kolory nie do końca przemyślane, tyle tego było, że nie wiedziałam co wybrać ,ale co tam ... pewnie dam radę ;) Do tego fuksjowego mam w zapasach odpowiedni moherek i chciałabym zrobić mały, zapinany sweterek w szpic. Zieloną i czerwoną niteczkę pewnie wykorzystam w szalach :)
UsuńPozdrawiam :)
Zapowiada się ciekawie :)
UsuńŚlicznie czekoladowo-kakaowe kwiatki ;) Poleciałaś na Kubę by wypić czekoladę w Barcelonie? Brawo! Post fantastyczny jak i czekoladowy piórkowy. Pozdrawiam Pstro
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Na Kubie też się troszkę czekolady napiłam ;) Cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
No i znów piękny sweterek w dodatku w równie pięknych okolicznościach przyrody:)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że tylko u mnie w trakcie czytania ślinianki dostały turboprzyspieszenia:)
Cieszę się, że jednak nie! Znaczy, że mam normalne odruchy;) Wprawdzie czekolada dla mnie to tylko mleczna, więc ta mniej zdrowa. Ale....... uwielbiam ją " uzdrawiać" dużą ilością orzechów laskowych:):):)
Herbi gratuluję porównania. Ten zwyklak z odrobiną pikanterii to doskonały opis:)
Odnoszę wrażenie, że ta " odrobina pikanterii" to znak firmowy Dorotki:)
Na razie w iście ekspresowym tempie dziergam " czerwone" i mam nadzieję, że zmieszczę się w terminie:)
Pozdrawiam:)
No to znalazłaś dobry sposób na uzdrowienie czekolady mlecznej, muszę sobie to zapamiętać ;)
UsuńJa też dziergam teraz czerwone, może ciut ciemniejsza czerwień ,ale jest. Także mam zamiar zmieścić się w terminie , bo to chyba na pierwszy dzień wiosny, ma być ;)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)