środa, 9 grudnia 2015

NORO - moja miłość (i trochę o Hiroszimie)

Noro - moja miłość i to miłość od pierwszego wejrzenia. Jak tylko zobaczyłam te włóczki to przepadłam. Te niesamowite kolory, te cieniowania, przejścia kolorystyczne, ten rustykalny charakter , no naprawdę można oszaleć. Każdy motek mnie zachwyca, no prawie każdy. Skład tych włóczek też jest fantastyczny, mieszanki z wełną, jedwabiem czy bawełną. Cudne są, po prostu...

www.noromagazine.com - to adres dla wtajemniczonych :)

Z Noro zrobiłam sobie kilka rzeczy. Pierwszy sweterek zrobiłam z ayatori,  ale niezbyt mi się udał. Zrobiłam troszkę za duży i na drutach 5, a lepiej by było użyć 4 ,  nieładnie zszyłam i jeszcze na dokładkę po praniu się rozwlekł. Muszę go przerobić.

Drugi z silk garden sock  też robiłam na 5 ale trzyma fason. Noszę go często już drugi rok i nic się z nim nie dzieje. Jest fantastyczny, mogłabym w nim spać;)







 
 
Następny sweterek zrobiłam z silk garden , ten jest trochę większy, cieplejszy.
Świetnie sprawdził się w barcelońskim listopadowym klimacie :)



Sagrada Familia






Park Guell i najdłuższa ławka świata

Park Guell







Casa Batllo

 
Zrobiłam też chustę z silk garden z 3 różnych kolorów :301, 346,87. Robiłam ją trochę nietypowo , bo zaczęłam od boku, w sumie zużyłam 4 motki . Zaczęłam od koloru 301, później 2 razy 346 i na koniec 87. Bardzo lubię tą chustę , noszę ją często i też nic się z nią nie dzieje.


Barcelona - Barri Gotic


 
 
Żeby nie było , że tylko parafrazuję tytuł znanego filmu "Hiroszima, moja miłość " to wrzucam kilka zdjęć z Hiroszimy, chociaż zdecydowanie nie jest to moje ulubione miasto.
 
 
 
The Hiroszima Prefectural Commercial Exhibition Hall.
Budynek został wybudowany ok. 1930 r. i po wybuchu bomby atomowej 06.05.1945 r. zostały z niego tylko ruiny.
Władze miasta postanowiły pozostawić obiekt w takim stanie jako swoiste miejsce pamięci.
 

Tutaj nic z Noro nie miałam, bo po pierwsze było za ciepło , a po drugie jeszcze wtedy Noro nie znałam.
Zdjęcie zrobione we wrześniu 2013 r.







Zdjęcie zrobione po wybuchu bomby atomowej w 1945 r. Tak wyglądało miasto Hiroszima.
 Oczywiście mówię tu o zdjęciu oryginalnym a nie mojej kopii tego zdjęcia.



Żurawie z orgiami nakładane jeden na drugi tworzą  papierowe łańcuchy, które wieszane są w miejscach pamięci w Hiroszimie i Nagasaki.

 
Z Noro zrobiłam jeszcze szal, który mnie po prostu zachwyca. Napiszę o nim w następnym odcinku.
 
Pozdrawiam wszystkich, którzy chcą tu zaglądać :) 
 

4 komentarze:

  1. Fajnie, że zabierasz swoje dziergadła w podróże i razem zwiedzacie świat:) Noro przerabiałam, a jakże, też lubię, trochę mniej lubię jego cenę(tę w Polsce) Może w Japonii to wygląda inaczej:) Niemniej jednak zacne to włókno i szczerze podzielam Twój zachwyt nad nią:) P.S. Bardzo podoba mi się Twój wypieczątkowany paszport:))) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniało mi się, że niedawno ukazała się książka pt. "Magia sprzątania..." japońskiej autorki Marie Kondo. Pani Kondo pisze aby rozmawiać ze swoimi ubraniami np. skarpetkami, wyrażać im wdzięczność itd. Ja jeszcze z moimi dziergadłami nie rozmawiam, ale zabieram je na wyjazdy aby zobaczyły trochę świata;) Mam tylko nadzieję, że nie dojdę nigdy do takiego etapu , że będę rozmawiać ze swoimi sweterkami :)
      Włóczki Noro kupiłam w e-dziewiarce na "włóczkowej rabatce" więc trochę poszalałam i mam jeszcze mały zapasik do przerobienia. Jak byłam w Japonii to jeszcze nie miałam takiego włóczkowego fioła, więc nie szukałam tam Noro i nie wiem ile tam może kosztować. Tak w ogóle to Japonia nie jest taka droga jak się powszechnie wydaje, ceny zbliżone do naszych.
      Pozdrawiam z drugiego końca Polski:)

      Usuń
  2. Noro to taka włóczka, co się ją albo kocha, albo wcale nie lubi. Ja zawsze mówię, że to włóczka dla koneserów ;)

    OdpowiedzUsuń