Chociaż generalnie uważam, że na dzierganie zawsze jest czas :)
Jeśli chodzi o wulkan, to mowa jest o wulkanie Bromo na wyspie Jawa, w Indonezji. Wróciłam z Indonezji 3 tygodnie temu i do tej pory nie mogę się otrząsnąć;) O wulkanie będzie innym razem a dzisiaj o szalu o wdzięcznej nazwie "Dorota". Nazwę dla szala nie ja wymyśliłam (nawet nie śmiałabym;)) , tylko Mariola z e-dziewiarki (pozdrawiam serdecznie)
https://www.e-dziewiarka.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=4330&Itemid=434
Po wpisie Marioli poczułam się trochę wywołana przez nią do tablicy;) , no bo jak to, zrobiłam ciekawy szal i nic , nie chwalę się nim w e-dziewiarkowym światku, a sama przeglądam chętnie okienko i się inspiruję. Obiecuję, że się poprawię:)
Swój szal zrobiłam z Kid-Silk Drops (75 % moher, 25 % jedwab). Kolory 17 (fuksja), 24 ( petrol), 16 (fiolet), 19 (oliwka). Robiłam na drutach nr 4 , nabrałam 100 oczek i przerobiłam 100 rzędów każdym z kolorów. Prosty wzór dżersej i kilka oczek francuza na bokach. Zostało mi troszkę z każdego koloru i zrobiłam z tych resztek zimową zamotkę do włosów.
Szal na wulkanie zdał egzamin , chronił przed pyłem , choć przed smrodem już nie:)
Jeszcze zdjęcia w polskich okolicznościach przyrody
Z wielką przyjemnością oglądam ten pierwszy post! Dorotko, mam niedosyt zdjęć z Twojej pięknej podróży. Koniecznie podziel się tym, co widziałaś.
OdpowiedzUsuńSzal robi furorę, chyba ja też się skuszę :) No i pokazuj kolejne wytwory zdolnych rączek.
Mistrz Drugiego Planu cudny :)
Makunko dziękuję Ci bardzo:) Ty jesteś taka trochę Matka Chrzestna mojego bloga, bo gdyby nie Ty, to chyba nie odważyłabym się na założenie bloga.
UsuńSzal zrób koniecznie, przecież już masz pasujące do niego dwa sweterki;)
Witaj Dorotko. Ja również z przyjemnością oglądam Twój pierwszy post i bardzo się cieszę że zdecydowałaś się prowadzić blog. Prezentowanie swoich prac na tle tak pięknych plenerów to super pomysł. Będę tu często zaglądać. Szal cudny, takie proste rozwiązania zawsze się sprawdzają; właśnie sama zaczęłam dziergać podobny. Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu ciekawych postów, Małgosia
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu :) Jakoś próbuję tego bloga ogarnąć, jak na razie jeszcze nie jest tak jak powinno być , ale staram się.
UsuńMałgosiu rób koniecznie spódniczkę z yaka , na następnym spotkaniu będziemy podziwiać :)
Witam. Chcę dorzucić swoje pięć groszy. Szal na "żywo" wygląda jeszcze piękniej (wiem, bo widziałam ;-) ). A koleżanka Dorotka w tej wulkanicznej scenerii też wygląda cudnie. Bardzo zazdroszczę Dorotce jednego z wielu jej talentów tj. dziergania, bo moje rączki są w stanie zepsuć wszystko, co jej rączki dla mnie rozpoczną. Każdy ma jakieś talenty, taki jest mój. Pozdrawiam Dorotkę i wszystkich, którzy przeczytali mój komentarz ;-)
OdpowiedzUsuńOj Małgosiu nie bądź taka krytyczna wobec siebie...w końcu kto mnie nauczył dekupażu? No kto? :)
UsuńWszystko piękne. I szala i podróży szczerze zazdroszczę!! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba. Twój komentarz pod następnym postem mobilizuje mnie do pisania. Dziękuję. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia i myślę, że miejsce również nastraja do dziergania. Nie wiem czy może korzystasz z włóczki https://alewloczka.pl/pl/c/Drops-Air/32 ale jak dla mnie nie ma niezastąpionej włóczki. Myślę, że odnalazłabym się w takim miejscu z moimi włóczkami :)
OdpowiedzUsuń